Były już warsztaty bharatanatyam i chhau. A na nich...:
...nosimy na głowie dzban z mlekiem...
...ubijamy masło...
...i jeszcze więcej masła...
...wciąż masło...
...ile radości może sprawić ubijanie masła...;)
Czyżby niedowierzanie...?
A! no i trochę też tańczymy!
A jak się zmęczymy tańczeniem- ćwiczymy "język migowy".
Powitanie.
Lewitujemy...
Lewitacja raz jeszcze.
Matrix...
Tygrys.
Paw.
A cały dzień spędziła z nami (i obfotografowała wszystkich) Eliza (PAGAL Studio).
Dziękujemy:)
.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie Wam. Z chęcią bym dołączyła do ubijających masło i lewitujących Pawi i Tygrysów ;-)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńJestem stałą czytelniczką bloga,czytam każdego nowego posta i bardzo lubię tu zaglądać, ale wstyd się przyznać - dotąd nie odzywałam się w komentarzach.
Właściwie to nie wiem dlaczego.
Najwyższy czas się poprawić.
Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia jako ilustrację ustnej relacji bezpośredniej.
Pozdrawiam serdecznie
Mama Emi
Witam.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam więc na obiecane komentarze!
A w sprawie dołączania do tygrysów i pawi- zapraszamy! Grupa lewitująca i ubijająca masło zawsze chętnie przyjmuje nowe twarze w swoje szeregi:)
Pozdrawiam
Gdyby nie odległość od Was - już bym ubijała z wami to masło a tak... to tylko telepatycznie łączę się w tej przyjemności.
OdpowiedzUsuńdysponujem mlekiem do produkcji masła
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero mówisz!? a myśmy przez trzy godziny ubijały "na niby"...;)
OdpowiedzUsuń