poniedziałek, 11 stycznia 2010

Pocztówki z Indii...- Bhubaneśwar

Po 30 godzinach jazdy pociągiem z Delhi dotarłam wreszcie do Bhubaneśwaru, 6 stycznia. Mam delikatne opóźnienie w uzupełnianiu informacji, proszę o wyrozumiałość...
Bhubaneśwar... niewielkie miasto (czytaj: ok 650 tys.mieszkańców;)) na wschodzie Indii - stolica stanu Orissa (zdjęcia już niedługo).

Ważny adres do zapamiętania (moje miejsce zameszkania do ok 23 stycznia): Palashpalli C-30. Roztańczony dom. Mieszkają tu tancerze odissi- głównie z zagranicy. Niektórzy kilka lat (jak Masako z Japonii, która postanowiła zostać tu na zawsze), niektórzy kilka tygodni. Dom budzi się o 7 rano i od tej pory do wieczora słychać muzykę, akompaniament do tańca, nieustanne tupanie bosych stóp. Spotykamy się czasem we wspólnej kuchni na herbatkę, krótką rozmowę (zazwyczaj o tańcu i o tym, na jaki recital, koncert, występ, wybrać się wieczorem). Przed nami festiwal sztuk walki i występy odissi w świątyni.

W Bhubaneśwarze nie ma takiego wynalazku jak "publiczny transport miejski". Riksze są tu bardzo drogie (dwa razy droższe niż w New Delhi, mili Państwo!), więc jedynym sposobem na sensowne,tanie i szybkie poruszanie się w mieście jest jazda na rowerze. Mam czerwony rower, który nie ma do końca sprawnych hamulców, nie ma dzwonka, nie ma czegoś tam jeszcze , dobrze że ma dwa koła i kierownicę;)

Na drogach w Indiach panują dwie zasady:
1.brak zasad
2. nie daj się zabić ani zajechać sobie drogę

No. To tyle. Śmierć w oczach i śmigam;)
Pięknie tu!:) Już wiem dlaczego nieustannie,z uporem maniaka tu wracam- Indie są niepowtarzalne...

4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za powodzenie przedsięwzięcia :) I za śmiałość z poruszaniu się rowerem. Gdy ja zwiedzałam Indie, mówiliśmy o jeździe 'na białko' - czyli: jedziemy na wprost aż zobaczymy białka oczy kierowcy pojazdu z na przeciwka. Wtedy gwałtowny skręt i ominięcie się na milimetry ;) Czekam na kolejne doniesienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki:) to też niezła metoda:) ciekawe czy z krową też się sprawdzi;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale amatorka...święte krowy są w Turcji!

    OdpowiedzUsuń
  4. jak dobrze, że jesteś; bo bym zapomniała w ogóle gdzie przyjechałam;)

    OdpowiedzUsuń