Stanac z nim na slubnym kobiercu... cz II.
O malzenstwach pisalam niedawno. Aranzowanych. Ze czasem wybory rodzicow sa trafne, czasem pary sa szczesliwe... No i to prawda. Czasem sa. A czasem nie.
Mlodzi czesto nie buntuja sie przeciw idei malzenstw aranzowanych. Bo przeciez "rodzice wiedza lepiej... Bo taka jest tradycja... Bo tak bylo, jest i bedzie. Musi byc. Bo taki system przeciez od zawsze funkcjonuje i swietnie sie sprawdza. Mamy w Indiach mniej rozwodow, klotni i zdrad malzenskich dlatego wlasnie, ze rodzice wiedza co robia. System dziala sprawnie. To sa Indie." Kropka.
Nie oceniam. Kimze jestem by oceniac... Nie oceniam i nie krytykuje. Strona indyjska nie zawsze jest wyrozumiala jednak. Zdarzalo mi sie slyszec (nawet czytac w powaznych artykulach), ze "u nas"- na Zachodzie- zle sie dzieje. Rozpusta, brak szacunku dla starszych, rozwody, "plytka milosc", wolna wola przy wyborze malzonka. A wszystko dlatego, ze "tradycji" nie mamy. I "kultury" nie mamy tez. No coz... fanatykow spotyka sie wszedzie. W Indiach tez...
Na szczescie nie wszyscy tak mysla o nas.
A ja? Nie oceniam. Nie krytykuje. Poza ewidentnymi przypadkami. Szczegolnie przypadkami "wypadkow".
Mnostwo "wypadkow" przydarza sie swiezo wydanym za maz dziewczynom...
Najpierw slub, weselisko, rodzina panny mlodej tonie w dlugach, ale czymze dlugi, skoro udalo sie zebrac posag i na jakis czas usatysfakcjonowac rodzine meza! Synowa w domu to kolejna geba do wykarmienia niby, ale z posagiem przyszla przecie. Zawsze to jakas korzysc. Samochod, lodowka, telewizor, meble, zloto, pieniadze... Nie starczylo tylko na motocykl dla kuzyna pana mlodego, ale to tylko kwestia czasu! zrobimy co w naszej mocy, dostaniecie i motocykl! Wkrotce.
Niestety bywa i tak, ze "wkrotce" nie nadchodzi nigdy. Zbyt dlugie oczekiwanie na "wkrotce" robi sie wkrotce irytujace dla rodziny pana mlodego. Pannie mlodej nie jest latwo, ale skarzyc sie nie moze. Nie wypada. Hanba dla niej i jej rodzicow. Wytrzyma.
Niestety , niespodziewanie, zdarzyl sie jednak wypadek. Biedna dziewczyna wylala na siebie kwas. Cale wiadro kwasu. Na glowe, na twarz, ramiona. Taka nieuwazna... Inna panna mloda, tez oczywiscie przez swoja nieuwage, smiertelnie sie poparzyla. Jeszcze inna "przypadkiem" wypadla z okna... Wdowiec rozpacza... Wolno mu, by ukoic zal po stracie malzonki, ozenic sie po raz kolejny... Kolejna zona, kolejny posag.
Oficjalnie w Indiach zakazane jest wymuszanie posagow, a wszelkie "wypadki" swiezo poslubionych dziewczyn, skrupulatnie sie bada i z wszelka surowoscia karze winnych - meza i jego rodzine. Problem w tym, ze nie wszystkie "wypadki" sa zglaszane...
Tak powaznie sie dzis zrobilo... Przepraszam, bedzie milej nastepnym razem. Niestety, to takze czesc, spora czesc, "prawdziwych Indii"...
niedziela, 28 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz