sobota, 30 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...


Przez te święta, przez upał delikatny, który się w Delhi zaczął, prawie zapomniałabym o dokonczeniu relacjiz Seraikelli!
Noc trzecia: organizatorzy.
A więc Shashadhar Acharya, jego bracia i grupa świetnych tancerzy z Seraikelli oraz kilku chłopaków i dziewczyn z Delhi, Polski i Meksyku:)
Taki występ na tym właśnie festiwalu w tym właśnie miejscu daje dużego kopa i motywuje do działania…

Podczas wystepu (choreografia "Dewadasi"):









Nora Lamadrid, Om Prakash Solanki i ja:


No dobra, to nie jest wystarczający dowód. Twarz za maską może być czyjakolwiek (i to jest między innymi piękne w ćhau;) ). Teraz dowód bardziej „wprost”:



A tymczasem w garderobie... Maski i tancerze czekaja na swoje wejscie...





Niezastapiony Sukant Acharya: "Mayur" (Paw)



Kriszna i Radha (w tych rolach Govind Mahato i Biswanath):







"Ratri" (Noc): Shashadharan Acharya i Sukant Acharya








Foto: Nadia Gupta

niedziela, 24 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...

Znad pisanek i kraszanek w wydaniu polskim i indyjskim zycze wszystkim Wesolych Swiat!!!

Jedna z naszych pisanek zdobil malunek, ktory przedstawiac mial podobno Tadz Mahal (wygladal troche jak kopiec kreta z kruzgankiem), ale skorupka pekla znaim zdazylam ja sfotografowac. Tadz Mahal polegl w walce- najmocniejsza skorupke miala tradycyjna polska kraszanka!

sobota, 23 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...

Seraikella. Festiwal 'Chaitra Parva'. Noc druga...

Druga noc festiwalu „ćhauowego” to występy znanych w świecie Seraikella ćhau guru i ich uczniów. Czasem jest tak, ze wielkie nazwiska rozczarowują. Bywa. Nie będę więc opisywać. Za to zdjęcia:





Scenę i noc uratował świetny występ tancerzy Purulia ćhau (stylu ćhau pochodzącego z Bengalu).






Foto: Nadia Gupta

czwartek, 21 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...

Seraikella. Festiwal "Chaitra Parva". Noc pierwsza...



Przez kilka godzin na wielkiej scenie wybudowanej pod gołym niebem, występowali tancerze ćhau z okolicznych wiosek. Ich ćhau było czymś zupełnie innym niż to do czego przywykliśmy w Delhi. Ich ćhau było tak surowe, jak tylko się dało, bez specjalnej wysublimowanej techniki, dbałości o szczegóły, synchronizacji, dopieszczania każdego najmniejszego ruchu. Słowem- „bardzo złe ćhau”. Ale czy na pewno? To było ćhau właśnie z miejsca, w którym się narodziło, ćhau tańczone przez ludzi z tego właśnie, a nie innego miejsca w Indiach, ćhau w ścisłym związku z językiem, kulturą, zwyczajami, pracą ludzi. Niektóre z kompozycji i wykonań były naprawdę poruszające i wzruszające! Pal sześć technikę! Tancerze sami tworzą choreografie czerpiąc z tradycji, ćwiczą, a potem występują na scenie. Dla siebie, dla rodziny, dla kogokolwiek. Po skończonym występie pakują manatki i idą do domu. Muszą się wyspać, bo jutro czeka ich ciężka praca- bynajmniej nie trening ćhau… Większość z tych ludzi to farmerzy, w pocie czoła pracujący i zarabiający na chleb (przepraszam, tutaj: na roti, ćapati). Wystarczyło spojrzeć na ich ciała. Nie były to wytrenowane i zadbane ciała profesjonalnych tancerzy…
Tak więc, jak wspomniałam, Tancerze Dnia Pierwszego spakowali manatki i poszli do domu, nie czekając aż ktoś im pogratuluje występu, powie jacy byli świetni i poprosi o autograf.
Ten moment zapadł mi w pamięć: szybka „ucieczka” ze sceny po występie. I znowu: to coś zupełnie innego niż to, do czego przywykliśmy w Delhi, gdzie po występie przez pół godziny zbiera się gratulacje od przyjaciół, dostaje kwiatki, a potem idzie na opijanie nadzwyczaj udanego (nawet jeśli wcale nie był udany) występu (opijanie herbatką z mlekiem oczywiście).












Foto: Nadia Gupta

środa, 20 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...



Bedzie tak: krotki wstep, potem wprowadzenie w temat, a na koniec zacheta do przecztania kolejnego posta...;)

Niektóre z indyjskich tańców klasycznych wywodzą się z tradycji świątynnej, inne – z dworów królewskich. Taniec ćhau „narodził się” w koszarach armii królewskiej. Najpierw była to po prostu sztuka walki, trening żołnierzy łączący tradycyjne, lokalne techniki walki. W XVIII i XIX lokalni władcy, prawdziwi mecenasi i miłośnicy tej sztuki, postanowili podnieść jej rangę ze zwykłej „rozrywki” i treningu żołnierzy do tańca artystycznego. Ruchy i ćwiczenia stały się bardziej wyrafinowane, nabrały wdzięku i „ogłady”.
Etymologia słowa „ćhau” najlepiej oddaje naturę tej sztuki. Wyraz „ćhau” pochodzić ma od sanskryckiego „ćhaja”, oznaczającego „cień”, „wyobrażenie, postać” lub też „maska”. Tancerz Seraikella ćhau przeobraża się w postać, którą odgrywa na scenie. Płeć, wygląd, wiek- nie mają znaczenia. Tancerz traci swoją tożsamość, stając się postacią, którą odgrywa. To cień tej właśnie postaci, jej wyobrażenie, pojawia się w umyśle i ciele tancerza. Dodatkowo twarz skryta jest pod piękną, dopasowaną do charakteru postaci, maską. Nie ma mowy o wyrażeniu jakichkolwiek emocji za pomocą mimiki, jak w przypadku pozostałych tańców indyjskich. Nie mają tu także wielkiego znaczenia gesty dłoni (mudry- jedna z najbardziej charakterystycznych przecież cech tańca indyjskiego), gdyż w dłoniach bardzo często trzyma się rekwizyty (miecz, tarczę, instrument muzyczny). Dla tancerza ćhau najważniejszym i jedynym środkiem ekspresji jest jego własne ciało, przez co ruchy muszą być bardzo dynamiczne, precyzyjne, pełne wigoru, uczucia i wyczucia. Koncentracja, równowaga, lekkość, wytrzymałość, sprawność, kontrola ciała i oddechu- to najważniejsze rzeczy które tancerz musi opanować do perfekcji. Maska utrudnia bowiem swobodne oddychanie i bardzo zawęża pole widzenia.
Kiedyś tancerzami byli tylko mężczyźni, ale od lat 30. XX wieku na scenie tańczyć zaczęły także kobiety. Dziś podstawowy trening każdego tancerza/tancerki ćhau jest taki sam. Zaczyna się serią ćwiczeń rozciągających, wzmacniających mięśnie (przede wszystkim nóg), poprawiających równowagę i koncentrację, skoczność, lekkość i elastyczność całego ciała.
Po obowiązkowych ćwiczeniach, tancerz opanować musi wiele rodzajów kroków („sposobów chodzenia”)- ćali (m.in. imitujących ruchy zwierząt), różne sposoby posługiwania się mieczem i tarczą (pharikhanda), różne rodzaje obrotów, skoków, pracy stóp, nóg, torsu, rąk, głowy, szyi, słowem- całego ciała.
Potem przychodzi czas na choreografię. Tutaj już dużą rolę odgrywa budowa ciała, sposób poruszania się, skoczność, elastyczność, siła, etc. Każdy tancerz uczy się choreografii, roli, odpowiedniej dla siebie (silny, dobrze zbudowany mężczyzna odtańczy rolę boga Śiwy, wojownika lub walecznego zwierzęcia, a tancerz mniejszy, szczuplejszy, wcieli się w postać pięknej Radhy, tancerki świątynnej czy zwinnego węża).

Ostatni tydzień należał do ćhau. Odpuściłam sobie wszystkie zajęcia, zostawiłam dzieci- te tańczące lepiej i te tańczące gorzej- zostawiłam męża (tańczącego raczej gorzej), zostawiłam Delhi i pojechałam razem z naszą grupą tancerzy i tancerek ćhau, pod dowództwem Gurudźi Shashadhara Acharyi, do Seraikelli.
A Seraikella należała do tancerzy. Przez trzy noce...

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Pocztowki z Indii...

Wygrana po raz drugi.

Udalo sie pokonac Sri Lanke, chociaz nie bylo latwo (za oknem slyszalam okrzyki radosci, jeki rozpaczy i ryki przerazenia).
Wygralismy po raz pierwszy od 28 lat. Ostatnie zwyciestwo Indie odniosly w 1983 roku. Tego dowiedzialam sie wczoraj;)- jestem o jedna informacje do przodu przy tej calej mojej zerowej (juz nie ujemnej) wiedzy o krykiecie.

Oto jak swietuje stolica w 'sercu miasta'- przy India Gate. Ruch zatrzymal sie w miejscu na kilka godzin poznym wieczorem i w nocy...








Gratulujemy, gratulujemy i wracamy do normalnego zycia.

Na dzis jeszcze w planie (po grupie 5 latkow i dwoch grupach 7 latkow) grupa 9 latkow, ktorzy za punkt honoru postawili sobie, ze sie nie naucza pewnego pieknego kroku bharatanatjam. A ja za punkt honoru sobie postawilam, ze jednak sie tego kroku naucza. Zobaczymy, kto wygra tym razem. Do boju!