piątek, 24 września 2010

Pocztowki z indii...

Niusy z Indii...

Ganapati zniknal w wodach Yamuny. Po nim kolejny, i kolejny... Wierni tancza, ciesza sie, graja na bebnach i zatapiaja wielkie kolorowe posagi Ganesi. Dobiegl konca 11 dniowy czas swieta tego slonioglowego bostwa.

Woda zabrala nie tylko Ganapatiego, ale tez spora czesc polnocnych Indii- w stanach Uttar Prades, Uttarkhand i Bihar. Wody kilku rzek w wielu miejscach przekroczyly stan alarmowy, pozbawiajac ludzi dachow nad glowa, zalewajac setki wiosek, zmuszajac setki tysiecy osob do ewakuacji.

Poziom wody w Yamunie, w Delhi i okolicach stale rosnie. Trwa ewakuacja niektorych terenow.

I wciaz pada. Takiego deszczu i takiego poziomu wody w rzece, stolica nie widziala od 1978 roku...

A coz jeszcze przyniosl dzien...?

Mial dzis zapasc wyrok w glosnej sprawie "ziemi niczyjej" i pobudowanym na niej Babri Masjid w Ayodhyi.
Czy zbudowany w 1538 roku meczet powstal na ruinach istniejacej tam wczesniej swiatyni hinduistycznej? Czy sanktuarium znow nalezy do hinduistow od 1949 roku, kiedy to na jego terenie pojawily sie wizerunki hinduistycznych bostw? Czy prawowitym wlascicielem spornej swiatyni i ziemi, na ktorej jest zbudowana, sa hindusi (jesli byli jej "wlascicielami" przed 1538 rokiem i po 1949), czy muzulmanie ("wlasciciele po 1538 i przed 1949). Sad najwyzszy mial odpowiedziec na te pytania i zadecydowac dzis. Wczoraj jednak zadecydowal, ze zadecyduje we wtorek, 28 wrzesnia. Wszyscy czekaja na werdykt i chyba tak naprawde wiekszosc mieszkancow Ayodhyi (i nie tylko), nie ma wielkiej ochoty go uslyszec... Jaki by werdykt nie byl- zawsze ktos uzna, ze jest niesprawiedliwy. A to moze doprowadzic w Indiach do zamieszek. Znowu... Tego sie wszyscy obawiaja...

W 'newsach' jeszcze o tragedii w swiecie zwierzat- znow zawinili ludzie i ich bezdenna glupota. 7 sloni zginelo w kolizji z pociagiem towarowym ok 500 km od Kalkuty (w Bengalu Zachodnim). Slonie znajdowaly sie na terenie, na ktorym teoretycznie powinny byc bezpieczne. W tym miejscu - wlasnie z uwagi na obecnosc zwierzat - wprowadzono dla pociagow ograniczenie predkosci do 25 km/h. Maszynista pociagu, ktory zabil w srode w nocy 7 sloni, rozpedzil pojazd do 70 km/h. Zanim zdolal sie zatrzymac, przejechal 400 metrow, ciagnac po torach cialo jednego ze sloni.
Tylko w ciagu dwoch ostatnich lat, w kolizjach z pociagami zginelo w Indiach ponad 30sloni...

Po informacji o sloniach przyszla kolejna: "nastepca" slynnego Lalu Prasada - niegdys szefa wladz Biharu - zostal ogloszony jego syn, 20 letni Tejasvi Yadav (urodzony w roku, w ktorym Lalu zostal "wladca" Biharu). "Namaszczony" przez ojca Tejasvi ma w planach malzenstwo, a potem nauke, pod kierunkiem swego mistrza i taty, Lalu. "Przez kilka lat bede szkolil syna na polityka. To tak jak z kazdym innym zawodem. Trzeba sie go nauczyc, a potem wykonywac. I juz. Ale zanim sam zostanie politykiem, w najblizszych wyborach bedzie zachecal do glosowania na mnie", mowi Lalu.
"Moj ojciec jest wspanialym czlowiekiem i wielkim, znanym politykiem. Ludzie go sluchaja", mowi Tejasvi (z "zawodu" gracz w krykieta).
Tlum wiwatuje. Brawo dla nastepcy tronu!

No i jeszcze o tym jak Igrzyska Wspolnoty Narodow (Commonwealth Games 2010) przeistaczaja sie w groteske, jakiej swiat dawno nie widzial... Codziennie w telewizji i gazetach pojawiaja sie zdjecia i reportaze z akcji "Commonwealth games- common shame...?". Czy beda to igrzyska z prawdziwego zdarzenia, czy porazka i wstyd dla Indii- okaze sie 3 pazdziernika. A tymczasem codziennie jestesmy swiadkami kolejnych bledow i wpadek politykow, organizatorow i urzednikow, a przeciekajace dachy obiektow sportowych, podtopione hale, biegajace po stadionach psy- to juz normalka;)
Kilka dni temu swiat obiegla informacja o prowokacji australijskiego dziennikarza, ktory wszedl na teren sportowego obiektu z duza walizka, wypelniona materialami wybuchowymi, nie zostal przez nikogo przeszukany, sprawdzony, pies z kulawa noga sie nim nie zainteresowal...
Poza tym najbardziej "gorace" dzis zdjecia w gazetach i telewizyjnych wiadomosciach to te przedstawiajace mieszkanie w "wiosce olimpijskiej"- apartament dla sportowcow i oficjalnych reprezentantow krajow bioracych udzial w igrzyskach. Lazienka jest brudna nieprzytomie, a na poscieli widnieja blotniste slady psich lapek!:)
Jeden z czlonkow komitetu organizacyjnego broni sie: "Te apartamenty sa czyste- tak uwazam ja i Wy- obywatele Indii. Przyjezdni i turysci z zagranicy maja inne standardy. Dla nich jest 'budno' ".

Chyba sie tu usmiechne, bo mi nic innego nie pozostaje;)

Sheila Dikshit- szefowa wladz Delhi - tlumaczy ciekawskim dziennikarzom: "Sluzby porzadkowe nie sa od sprzatania toalet. One sa odpowiedzialne za porzadek na drogach, chodnikach, wywoza smieci, zamiataja podloge, a nawet (!) zmywaja ja na mokro. Sprzatanie toalet nie nalezy do ich obowiazkow. Tym musi zajac sie ktos inny, a prywatne firmy ktore o to prosimy, odmawiaja nam. I co my mozemy robic?"

No coz, ja tam mysle sobie, ze organizatorzy igrzysk powinni zabrac sie za miotly i scierki i ruszyc do boju wedle zasady "jesli chcesz, by cos bylo dobrze zrobione - zrob to sam!". I po problemie.

Poza tym wszystkim.... - w Delhi pachnie juz zima. Dzis co prawda jest calkiem cieplo i slonecznie (na szczescie nie pada), ale to nie jest juz zapach lata, o nie...
Idzie zima...
.

3 komentarze:

  1. ubieraj się ciepło! zima w niu deli to nie żarty!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra decyzja! panuje u nas ciepło, miłość i tolerancja w stosunku do wszystkiego (szczególnie w Warszawie).

    OdpowiedzUsuń