czwartek, 31 marca 2011

Pocztowki z Indii...

Wygraliśmy!!!

I całe szczęście, bo w przypadku przegranej mielibyśmy dziś żałobę narodową i nie wiadomo co jeszcze... A tak- święto, fajerwerki, jedna wielka ogólnoindyjska impreza:)
Wczoraj większość szkół, biur, instytucji pracowała tylko ‘do obiadu’ (tzn. do lunchu). Druga część dnia natomiast przeznaczona była na wielkie ogólnonarodowe oglądanie meczu krykieta. Niebiescy kontra Zieloni. Półfinał. Indie kontra Pakistan. Wielka ‘wojna’.
Już od wczesnych godzin porannych można było się wczoraj zorientować, że ten dzień to nie będzie zwykły dzień… W parku, obok którego przechodzę codziennie rano w drodze do pracy, zbierają się chłopcy w różnym wieku, by przed szkołą pograć sobie w krykieta. Wczoraj było ich chyba pięć razy tyle co zwykle, grali pięć razy bardziej zawzięcie i dziesięć razy głośniej. Aż wszystkie małpy się pochowały zdziwione i zdegustowane… Chłopaki rozgrzewali się przed popołudniowym meczem gwiazd Indii z MS Dhoni’m na czele.
Po lunchu nie można było się dopchać do metra (wszyscy spieszyli z pracy do domu, przed telewizory). Około 15.00 ulice opustoszały… A o 22.30 rozpoczęło się świętowanie. Po kilku ładnych godzinach Niebiescy wygrali i tak dziś mamy święto narodowe (ale już niestety nie jest to dzień wolny od pracy).
Koniec, kropka i fajerwerk.

6 komentarzy:

  1. półfinał czego? jakies mistrzostwa, o których, my białasy nie mamy pojęcia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bialasy tez wiedza i tu przyjechaly, bo to puchar swiata jest.
    Bejsbol, krykiet, krokiet, i tak zasad nie 'skumam', podziwiam kondycje, tyle godzin w upale indyjskim to nie przelewki.
    Jutro final: Indie- Sri Lanka.
    Juz sie boje...

    OdpowiedzUsuń
  3. z tego tercetu to krokiety najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. i ja tak uwazam:) ale nie omiele sie tego powiedziec glosno tutaj, a juz szczegolnie dzisiaj. gramy... juz jakies 9 godzin. co chwila wybuchy radosci i fajerwerki za oknem- wnioskuje, ze dobrze jest poki co.

    OdpowiedzUsuń