wtorek, 27 października 2009

"W Indiach wszystko się może zdarzyć , jak mawiał pan Ashok"



Ten akurat Pan Ashok jest z "Białego Tygrysa", ale Panów Ashoków w Indiach jest niezliczona ilość i gwarantuję, że każdy z nich niezliczoną ilość razy w swym życiu powie, że w Indiach wszystko się może zdarzyć...
"Actuallyyy. This is Indiaaa, not abroooaaad. Actuallyyy. Only."- tak mawia moja guru od tańca. Swym tamilskim angielskim (czyli 'tanglish'), przypomina mi o tym bardzo często. Nie musi- sama widzę:)
I będę pisać o tym co widzę, co widziałam. Postaram się przynajmniej. Z pokorą, rzetelnie, czasem informacyjnie, czasem refleksyjnie, może czasem nieobiektywnie;) Nie dam się natomiast namówić na odpowiedzi na pytania w stylu "a czy w Indiach naprawdę krowy chodzą po ulicach?!" :)

p.s. miało być czasem informacyjnie, to proszę bardzo: po zmianie u nas czasu na zimowy, w Indiach jest już cztery i pół godziny później...

1 komentarz:

  1. Spory kawałek lekturki przede mną... No ale może jakoś dam radę ;-). Pozdrawiam serdecznie a bloga odkryłam całkowicie przypadkowo.

    OdpowiedzUsuń