środa, 2 grudnia 2009

Tańczą bogowie..., czyli rzecz dla prawdziwych pasjonatów.


Taniec zastygły w kamieniu...
1200 wybitnych artystów, architektów i rzemieślników pracowało przez długich 12 lat, za cenę 12-letnich dochodów królestwa, by zakończyć budowę najwspanialszej i najokazalszej świątyni wybrzeża koromandelskiego, a nawet całych Indii…
Świątynia w mieście Konark, w stanie Orissa, poświęcona bogu słońca – Surji, powstała w połowie XIII wieku. Zuchwałą koncepcją architekta, było zaprojektowanie świątyni w taki sposób, by była olbrzymich rozmiarów rydwanem boga słońca- boskim rydwanem, zaprzęgniętym w siedem rumaków, na którym Surja poruszać się miał po nieboskłonie…

Wielkie, bogato rzeźbione, wyciosane w kamieniu koła, o średnicy 3 metrów, miały być kołami tego wozu. Pierwotnie takich kół było w świątyni 12 par! Wykute w kamieniu galopujące konie nadal wyglądają imponująco, choć są już dziś bardzo zniszczone.
Budowla, skąpana w promieniach słonecznych, rzeczywiście godna jest nosić, jak w rydwanie, boga Surję. Zapewne nadal rezyduje on w murach świątyni, choć główna jego figura dawno już zaginęła…
Słoneczna świątynia wzniesiona jest nieopodal plaży Ćandrabhaga. Piękna, choć tragiczna historia związana jest z tym miejscem...
Ćandrabhaga była młodą i urzekająco piękną dziewczyną. Bóg słońca zapałał do niej miłością, ale ona nie odwzajemniała uczucia. Upokorzony odrzuceniem Surja, opętany rozpaczą i bezsilnością, chciał porwać Ćandrabhagę, i w pogoni za nią dotarł aż nad brzeg morza… Dziewczyna utopiła się w morskich falach, a jej ojciec, zrozpaczony i wściekły, rzucił klątwę na boga słońca – jego świątynia wkrótce miała popaść w ruinę…

Świątynia, faktycznie mocno już zniszczona, przez lata zapomniana, i pozostająca w stanie ruiny przez wiele lat, jest dziś jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejscem w Indiach. Ciekawostką i jedną z głównych atrakcji budowli, jest pawilon, który służył kiedyś jako wspaniała scena, na której tancerki świątynne rano, wieczorem i przy okazji ważnych uroczystości, ofiarowywały swój taniec bóstwu. Dach pawilonu zawalił się już dawno, jednak bogato zdobione filary i sama „scena”, są niepodważalnym dowodem kunsztu rzeźbiarzy, bogactwa i klasy całej słonecznej świątyni. Wspaniałe rzeźby tancerek, muzyków, instrumentów muzycznych, dają nam świadectwo tego, jak taniec wyglądał przed wiekami. Taniec zastygły w kamieniu- czysta perfekcja i gracja w każdym utrwalonym ruchu… Mówi się, że tancerkami w świątyni Surji były dziewczęta, pochodzące z okolicznych wiosek, ze społeczności Nata, słynącej z kobiet o wyjątkowej urodzie i talencie artystycznym.


Od 20 już lat, co roku, na tej przeznaczonej niegdyś dla tancerek świątynnych „scenie”, odbywa się wyjątkowy festiwal taneczny, znany po prostu jako Konark Mahotsav (lub bardziej „swojsko”: Konark Festival ;) ). Przez 5 dni trwania festiwalu (1-5 grudnia każdego roku), na przyświątynnej scenie, prezentują się wspaniali artyści z całych Indii. Można obejrzeć kilka klasycznych indyjskich stylów tanecznych (nie tylko Odissi, które pochodzi z Orissy), w najlepszym wykonaniu, w najlepszych choreografiach… Uczta dla koneserów! Jeśli ktoś jest zainteresowany- jeszcze zdąży się wybrać:) Festiwal trwa do soboty. Samolotem to chwila-moment, a jeśli wylecimy dziś, to może zdążymy na koncert finałowy:)
Konark jest oddalony o 65 km od Bhubaneśwaru. Do Bhubaneśwaru można dolecieć samolotem z Delhi, z Bombaju (o, przepraszam- dziś już Mumbai!), czy innych większych miast Indii. A do Indii można dolecieć samolotem z Warszawy (bezpośrednio, lub z przesiadką)… Czyli co?- żaden problem:)


Zdjęcia, ilustrujące opowieść o słonecznej świątyni i festiwalu tanecznym, przedstawiają samą świątynię oraz tancerkę Odissi- moją wspaniałą nauczycielkę tego stylu tanecznego- Kavitę Dwibedi, która pochodzi z Orissy, a mieszka i uczy w New Delhi.

Do zobaczenia w Orissie już wkrótce….

Foto: www.kavitadwibedi.com

2 komentarze:

  1. Kurcze - ciągnie mnie do tych południowych Indii! Jak się tam będziemy wybierać (a wrócimy do Indii na pewno!), to na pewno uwzględnię w planach te cudowne miejsca!
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń