wtorek, 2 marca 2010

Pocztowki z Indii...


Holi Hai!!!

Bylo wesolo i kolorowo. Nie znam bardziej kolorowego swieta. Holi. Wiosna, radosc, nowe zycie, zwyciestwo dobra nad zlem (jak zawsze i wszedzie:) )
Holi jest swietem ruchomym (jak wiekszosc swiat hinduskich)- w tym roku przypadlo 1 marca. Oj, dzialo sie, dzialo...
Ale od poczatku.
Juz na 2-3 dni przed Holi zalecam noszenie ubran, ktorych nam nie bedzie szkoda wyrzucic... Dzieci (te mniejsze, te wieksze, i te nawet calkiem juz wyrosniete) nie wytrzymuja napiecia i cala zabawe zaczynaja wczesniej. Ta zabawa, to cos w rodzaju naszego "smigusa - dyngusa". Polega po prostu na oblewaniu sie woda, rzucaniu w siebie nawzajem i we wszystko co sie rusza (najchetniej w Bogu ducha winnych przypadkowych przechodniow- to zawsze najsmieszniejsze jest...;)) balonami wypelnionymi woda. Na szczescie w tych balonach jest zazwyczaj czysta woda, wiec ofiary musza po prostu cierpliwie sobie schnac... A ze sloneczko w Delhi zaczelo przygrzewac juz, schniemy szybko.

W wigilie Holi, poznym wieczorem mozna juz spokojnie spacerowac po ulicach miasta, bo wszyscy zajeci sa teraz czyms innym niz bombardowanie ludzi balonami z woda. Rozpalane sa ogniska, w ktorych plonie Holika... Holika to zla demonica byla. Bogobojnego Prahlade, wyznawce Wisznu, chciala zabic (spalajac go w ogniu wlasnie). Plany jej i jej krewnego, zlego krola Hiranjakasipu, spalily na panewce, ze tak powiem. Prahlade uratowala jego wielka wiara i bog Wisznu oczywiscie, a demonica Holika zostala ukarana- splonela w ogniu.



Raz w roku, dla upamietnienia tego wydarzenia, wierni smaruja swe ciala specjalna pasta, by potem "zdjac" ja (a wlasciwie zdrapac) z siebie i spalic w ogniu- jak niegodziwa Holike. W ten sposob z dymem ida wszystkie niepowodzenia, nieszczescia, ktore spotkaly lub moga nas spotkac w przyszlosci. Rozpoczynamy nowe, lepsze zycie. Stare wyrzucamy, palimy. Jak stare ubranie.

A nastepnego dnia od rana... wielka bitwa. Bitwa na kolory, smiech, poteznych rozmiarow wodne pistolety, wiadra wypelnione barwiona kolorowymi proszkami woda... Kazdy lapie co tylko ma pod reka i do boju! Dzis mozna robic wszystko, upajac sie ta radoscia i wolnoscie, dzis wszystko wszystkim uchodzi na sucho (hmm... to moze nienajlepszy przyklad...;) ).


Psy, koty, krowy i inne zwierzaki juz sie chyba przyzwyczaily do tego, ze raz w roku, podczas Holi, musza zmienic kolor siersci na twarzowy rozowy albo zolty na przyklad.

W poludnie, gdy slonce wysoko juz na niebie, mozna sprobowac wyjsc na ulice... Jest szansa na przezycie i na bycie niezauwazonym. Wszyscy sa zajeci kapiela, sprzataniem pola bitwy po bitwie, zmywaniem kolorowych sladow z samochodow, okien, drzwi, podworek, schodow, z ubran, z twarzy... co tam z twarzy! z calego ciala!

Byle do nastepnej wiosny!

Holi Hai!!!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz