sobota, 22 października 2011

Pocztowki z Indii...

Az sie przerazilam….

28 sierpnia to bylo juz przeciez wieki temu. Kilka swiat za nami (wiele przed nami), kilka skandali politycznych za nami (wiele przed nami, oj wiele…), wakacje za nami (mam nadzieje, ze przed nami tez jeszcze wiele, w perspektywie).

Jakie skandale polityczne? Lepiej nie gadac. Nie nadazam juz.

Jakie swieta? O tym mozna pogadac. Na ten przyklad Dussehra (dzis polskiej czcionki nie stosuje, wiec nazwy wszelakie podaje w formie zangielszczonej)- zwyciestwo “dobra nad zlem”, triumf boga Ramy nad demonem Rawana. Tego ostatniego- biedny, mnie tam zawsze jest go zal- dziesiecioglowego demona uosabiaja duzych (lub wiekszych niz duzych) rozmiarow kukly, ktore na koniec swietowania koncza swoj zywot w plomieniach, przy akompaniamencie fajerwerkow.

Za nami takze Durga Puja- swieto bogini tym razem (ktora to z kolei pokonala demona Mashishasure).

Za nami tez Karva Chauth- swieto podobno kobiet (tak twierdza niektorzy), podobno mezczyzn (twierdza inni). Przywilej kobiet tego dnia: zachowuja post w intencji swych mezow. Oby zdrowi, silni i szczesliwi byli i oby wiodlo im sie w zyciu i w interesach! Przywilej mezczyzn tego dnia- pozwalaja swym zonom zachowac post:) Panie, starsze i mlodsze, tego dnia pieknie wygladaja, nie jedza, nie pija, maluja henna cudenka na dloniach, zakladaja najlepsze ciuchy. Jedna moja znajoma wybrala sie nawet do spa na million zabiegow i masazy oraz do wizazystki na makijaz! Panie dostaja potem podobno prezenty… W sumie cala ta “draka” w intencji meza, ale prezenty, spa, masaze i makijaze- nasze, wiec ok. A i jeden dzien glodowki tez sie przyda. Dobry dla zdrowia- toksyny won z organizmu! Ja nie zostalam oczyszczona… Nie glodowalam, zjadlam wspaniale 3 posilki. A po kazdym deser! Co moj maz na to? Otoz nic, bo nawet nie wiedzial, ze sie posci. Jego strata. Nieznajomosc prawa szkodzi! Jak sie go nie zna to nie mozna go egzekwowac:) Czy moja niesubordynacja sprowadzi nieszczescie na pana i wladce? Pozyjemy, zobaczymy. Na razie malzonek miewa sie niezle.

Za nami oczywiscie Diwali, swieto swiatel. Szal przedswiatecznych zakupow, nieprzespana noc (sztuczne ognie, fajerwerki, duzo huku!).

Uff... to sie naswietowalismy.

A teraz wroce na chwile do tych wakacji co to juz tez za nami. Turystycznie- tym razem Bihar.

Nalanda, ruiny wspanialego, jednego z pierwszych w historii uniwersytetu, zalozonego w 427 roku. Klasztor-Uniwersytet skupial studentow nie tylko z Indii, ale takze z Korei, Chin, Japonii, Tybetu, Indonezji i Turcji.Byl co prawda glownie osrodkiem buddyjskim, ale przyjmowal naukowcow, profesorow i studentow niezaleznie od ich wyznania czy pochodzenia. W campusie uniwersyteckim, dzis znajdujemy niestety ruiny swiatyn, sal lekcyjnych, sal do medytacji, ogromnej biblioteki, a takze akademika. Wszystko to miesci sie w oddalonym od glownych drog wielkim parku (na terenie uniwersytetu byly kiedys takze jeziora, ach...!)

Rajgir. Wjezdzamy kolejka linowa... Przede mna starsza pani, ktora na widok kolejki zaczela zarliwe modlitwy. Przezyla:) Ja tez:)

Bodhgaya. Miejsce w ktorym Siddharta Gautama zostal Budda.

Dlaczego tak enigmatycznie? Otoz powyzsze, jakze piekne i malownicze opisy, mialy byc opatrzone rownie pieknymi i pewnie jeszcze bardziej malowniczymi zdjeciami. Jednakowoz, jak pewnie Szanowny Czytelnik zdolal zauwazyc, zdjec nie ma. Nie ma, bo ktorys z posrednikow w drodze zdjecia z folderu "Zdjecia z Biharu" na bloga, odmowil wspolpracy. Jak mu sie zachce znow pracowac- poleca i zdjecia.

Tymczasem w Delhi chlodniej i chlodniej... Po Diwali zawsze chlodniej! Niedlugo zima, cieple koce, gorace herbaty z miodem i cytryna, gorace orzeszki sprzedawane na ulicy, lodowata woda w kranie, lodowata marmurowa podloga, mroz na zewnatrz, mroz w domu, ach... az sie nie moge doczekac...

.

3 komentarze:

  1. Nareszcie coś się pojawiło :) Super! Bo już chciałam listy z zażaleniem wysyłać - szczęśliwie oszczędzę na znaczkach :) uff... Buziam! krzem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za krótkie zdania.

    OdpowiedzUsuń