poniedziałek, 9 listopada 2009

Z pamiętnika młodego indologa..., czyli dajcie mi się powymądrzać!


„Zanim zrozumiesz…”
Pamiętam jak bardzo dziwiło i trochę irytowało mnie kiedyś to, że zwykli ludzie, z którymi przypadkowo rozmawiałam w Indiach na ulicy, w pociągach, w kolejkach po bilety do Taj Mahal i innych takich „Koniecznie-Musisz-Zobaczyć” miejsc, nie wiedzieli gdzie leży Polska…, że dla nich Poland i Holand to jedno i to samo, a w ogóle to i tak przecież powszechnie wiadomo, że to musi być część USA, Europy albo Rosji, więc po co komu więcej szczegółów…?:) Gdy już dogadaliśmy się, co do kwestii gdzie ta Polska jest na mapie i jak to daleko jest od Londynu, zaczynały się pytania, co robię w Polsce no i dlaczego właściwie jestem teraz w Indiach? Jak na początkującego, dumnego ze swych zainteresowań i oryginalnego kierunku studiów, indologa przystało, zaczynałam się chwalić: że Indie, że specjalizacja drawidyjska (trzeba było wytłumaczyć, że to o Indie południowe chodzi…), że zbieram materiały do pracy magisterskiej, że tłumaczę fragment eposu w języku tamilskim, że uczę się klasycznego tańca bharatanatyam, że… No i to już zazwyczaj było o jedno słowo za dużo… Na tym kończyła się rozmowa na temat „co robię w Indiach”. Przeciętny Hindus nie miał zielonego pojęcia cóż to takiego ten epos tamilski, ta drawidologia a przede wszystkim to całe „bharatanatyam”… I zaczynały się bardziej „bezpieczne” rozmowy o tym ile mam braci a ile sióstr i kim są z zawodu moi rodzice. Na szczęście oboje są inżynierami (dzięki Wam, kochani Rodzice!), co było bardzo łatwo wytłumaczyć- inżynier, lekarz i prawnik, etc, to konkrety które lubimy wszyscy:)
Przeciętny Hindus nie wie, co to jest bharatanatyam! Nie wie, czym się różni taniec bharatanatyam od tańca mohiniyattam! Zbrodnia! Nie zna swojej własnej kultury! Pytam o kompozycje wielkiego muzyka i poety Tyagaraja- oni go nie znają! Zbrodnia do kwadratu! Pytam o klasyczny teatr sanskrycki, wielki skarb Indii, wpisany na listę UNESCO- oni pytają, o co mi chodzi i co to właściwie jest ten teatr klasyczny! Zbrodnia- to za mało powiedziane… Prawda, że to przerażające? Ta nieznajomość własnej kultury, skarbów literatury i sztuki…
Bo przecież, jeśli staniemy sobie na ulicy, w autobusie, w kolejce po bilet na Panoramę Racławicką, czy inne takie „Koniecznie-Musisz-Zobaczyć” miejsca w Polsce i zadamy przeciętnemu naszemu rodakowi podobne pytania- każdy odpowie bez wahania! Każdy umie wymienić przynajmniej trzech polskich kompozytorów romantycznych, prawda? Każdy potrafi jednym tchem wymienić wszystkie nasze tańce narodowe i powiedzieć, czym się od siebie różnią, prawda? Każdy przeciętny nasz rodak wyrecytuje bez zająknięcia Bogurodzicę. Nie mówiąc już o tym, że każdy z nas odpowie na podobne pytania dotyczące pozostałych europejskich krajów. No! Całe szczęście, że my to wszystko wiemy. Hindusi powinni się od nas uczyć. „Ich” kraj jest przecież takich rozmiarów jak „nasza” Europa.
…że może zróżnicowanie u nich troszkę większe? …że wiele grup etnicznych i wyznaniowych? …że języków dwieście, dialektów osiemset i tyle samo tradycji literackich…?
Wielkie mi halo…

Foto: A. Piechoska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz