środa, 11 listopada 2009

Z pamiętnika młodego indologa..., czyli dajcie mi się powymądrzać!

„Dzień niepodległości”

Sonda uliczna w stolicy Polski (autentyczne, osobiście widziałam w jednym z programów informacyjnych):
Reporter (do pani w średnim wieku): czy wie Pani, dlaczego jutro jest dzień wolny od pracy?
Pani: no bo mamy święto.. to… no.. narodowe.
Reporter: a jakie?
Pani: konstytucja to chyba była nasza…jakaś…?

Reporter (do młodego chłopaka): czy wiesz jaką rocznicę obchodzimy jutro?
Chłopak: święto niepodległości.
Reporter: a która to już rocznica?
Chłopak: chwilę, nie mogę się tak szybko doliczyć, ale to miało coś wspólnego z 89 rokiem…, tak..?…

No właśnie nie… To wszystko trochę ma związek z poprzednim moim postem…- o tym jak my wszystko wiemy o swojej tradycji, kulturze i historii i czego wymagamy od innych… To ja może przypomnę: 11 listopada obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości (Polska po 123 latach, w roku 1918 odzyskała niepodległość). Już wszystko jasne.



„ Urodziłem się w Bombaju… dawno, dawno temu. Nie, to nie wystarczy, przed tą datą nie ma ucieczki: urodziłem się 15 sierpnia 1947 roku w Klinice Położniczej doktora Narlikara. A pora? Pora też jest istotna. Zatem: w nocy. Nie, należy podać z większą… No więc, jeżeli chodzi o ścisłość, punkt o północy. Kiedy przyszedłem na świat, wskazówki zegara złożyły się niczym ręce w tradycyjnym geście powitania. Och, wyrzuć to, wyrzuć wreszcie z siebie: wyskoczyłem dokładnie w chwili uzyskania przez Indie niepodległości. Aż wszystkim dech zaparło. A za oknem tłumy i fajerwerki.”
Salman Rushdie „Dzieci północy”. GORĄCO POLECAM!!!!!!

Indie uzyskały niepodległość o jeden dzień później niż Pakistan- 15 sierpnia 1947 roku, po ponad dwustuletnim panowaniu Brytyjczyków na subkontynencie. Wielkie wydarzenie… Wybuchy radości, świętowanie, ale też dramatyczne walki bratobójcze, zbrodnie… Szansa i rozwój jednych sektorów, pogłębienie zacofania innych… Z jednej strony poczucie wspólnoty w walce o niepodległość, z drugiej niemożność dostosowania idei hinduskich do modelu jednoczenia się narodów w Europie.
„Największa demokracja świata”- czy tylko w teorii…? Dla wielu sam fakt „wyzwolenia” spod brytyjskich rządów znaczył „wygraną”. Nie trzeba było już niczego więcej. Indie stały się wolnym, demokratycznym państwem. Jednak dla innych sama wolność w pojęciu politycznym i na papierze, nie jest wystarczająca. Zwracają uwagę na to, że po odzyskaniu niepodległości Indie przestały się troszczyć o tę, dopiero co uzyskaną, wolność. Wolność ekonomiczna, wolność osobista, równe prawa…- tego brakowało… Czy wszystko zmierza ku lepszemu?

Na jednych z pierwszych moich zajęć z języka tamilskiego, na wydziale indologii UW, zapisałam w zeszycie jedno zdanie, które zapamiętałam do dzisiaj (chociaż nie pamiętam który tamilski poeta jest jego autorem…). Sama się zdziwiłam, że nie miałam najmniejszych trudności, aby sobie to zdanie przypomnieć (może dlatego, że było to jedno z pierwszych pełnych zdań w egzotycznym języku, którym byłam zafascynowana, może dlatego, że było w bardzo prosty sposób skonstruowane, a może jeszcze z jakichś innych powodów…?):
இரவில் வாங்கினோம் இன்னும் விடியவேயில்லை
Oznacza to: „Dostaliśmy (niepodległość) w nocy. Jednak jeszcze wciąż nie ujrzeliśmy świtu”.

Dziś Dzień Niepodległości to narodowe święto w całych Indiach. Dzień wolny od pracy, szkoły i wszelkich zajęć. To dzień zabawy, pikników, spotkań z rodziną i przyjaciółmi. 15 sierpnia niebo w Indiach zasłaniają barwne latawce- symbol wolności. Stało się to ważną częścią obchodów święta niepodległości. Mieszkańcy wszystkich miast,wiosek, osiedli, dzielnic, wychodzą na dachy swoich domów i wypuszczają w niebo kolorowe latawce, różnych rozmiarów i kształtów, prześcigają się w pomysłowych projektach tych latających cudeniek (czasem nawet małych dzieł sztuki:)) i urządzają prawdziwe, zacięte walki i bitwy „latawcowe”. Wieczorem dzieci zbierają latawce, które zakończyły swój krótki żywot- czasem na ziemi, czasem na jakimś drzewie… Po drobnej naprawie i kuracji upiększającej, taki latawiec przyda się za rok…

2 komentarze:

  1. Hej, hej, hej! No to teraz juz jest jasne jak słonce. Kiedys w jednej z wielu Delhijskich roof restaurant zastanawialem sie, dlaczego widze na niebie tyle niesamowitych latawideł, i dlaczego akurat w Indiach. Kolejna łamigłowka rozwiazana bez zadanego pytania. Zajęło mi to tylko kilka lat:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń