niedziela, 27 czerwca 2010

Pocztowki z Indii...

Znacie? Znamy! No to posluchajcie...

O Delhi juz kiedys pisalam co prawda, ale ja tak moge w kolko...;)

W cieniu drzewa, wyrastajacego sobie nagle na srodku chodnika, chlodza sie sprzedawcy kukurydzy, herbatki, papierosow, ksiazek, wszystkiego... Nikt im tam za bardzo nie przeszkadza, bo piesi raczej rzadko z chodnika korzystaja. Komu bowiem chce sie co 5 metrow wchodzic na chodnik i schodzic z niego? (krawezniki w dodatku maja okolo pol metra wysokosci - przynajmniej nikt sie o nie nie potknie, bo siegaja kolan:)). Komu chce sie omijac rosnace drzewa i krzaki, kladace sie calym swoim zielonym cialem dokladnie w miejscu, gdzie teoretycznie powinno byc miejsce dla spacerowiczow?
Akcja "Keep your Delhi clean and green" najwidoczniej przynosi skutki pozadane. Stolica jest zaskakujaco zielona. Zazielenianie miasta przeprowadza sie, sadzac krzaki i drzewa w roznych, bardziej lub mniej przystosowanych do tego miejscach. Ale sie sadzi. Dobrze. Rezultat: duzo roslinnosci wszelakiej w tym zatloczonym i zanieczyszczonym do granic, nowoczesnym miescie.
"Keep your Delhi green"- OK, zgoda. A jak z ta czystoscia? Tu sie juz nieco gorzej stolica spisuje, niestety... Dbanie o czystosc objawia sie na przyklad (poza wieszaniem gigantycznych bilbordow) ustawianiem w wielu miejscach koszy z zachecajacym napisam 'USE ME' - 'uzyj mnie'. Nie wszyscy wiedza chyba jak to zrobic, albo nie wszyscy potrafia wcelowac do kosza - swiadcza o tym gory smieci wokol pojemnikow, dalej, blizej, czasem bardzo blisko, rzadko jednak w srodku. No ale samo to, ze kosze sa, jest juz dobrym znakiem.
Czesto to, co nie trafi do kosza, trafia do zoladka krow, ktore powoli, z gracja i spokojem naleznym przedstawicielkom ich rodu, snuja sie po ulicach i przezuwaja liscie, resztki jedzenia oraz plastikowe i fizelinowe torebki, papierowe opakowania, w zasadzie wszystko co wpadnie im w paszcze. Te zwierzeta trawia chyba wszystko bez problemu. I moze na tym tak wyrastaja. Delhijskie krowy to giganty, duzo wieksze od naszej poczciwej krasuli. Krowy, jak juz sie najedza, klada sie gdzie popadnie. Czasem urzadzaja sobie sieste na srodku ulicy. A wokol nich- masa pojazdow, plynacych wielka fala i bezkolizyjnie wymijajacych sie o milimetry.
Na skrzyzowaniach ulic stoja uliczne swiatla, a nad nimi elektroniczne zegary odliczaja sekundy do startu.
Czerwone swiatlo... 45, 44, 43,... ten charakterystyczny dzwiek niecierpliwie naciskanego co chwila pedalu gazu... Stoimy... 40, 39, 38... na okraglym czerwonym reflektorze napis RELAX. Nie pozostaje wiec nic innego jak sie zrelaksowac. 27, 26, 25... odlicza spokojnie sekundnik.
Ulica ma 3 pasy ruchu, ale samochody, autobusy, ryksze, rowery, motocykle, skutery i wozy ciagniete przez zwierzeta rozne (krowy, konie, wielblad tez sie moze zdarzyc), nie stoja wcale w trzech grzecznych liniach. Kazdy staje tam, gdzie ma ochote, a raczej tam gdzie sie zmiesci.




13, 12, 11... ktos ma juz dosyc relaksowania sie i probuje sie przebic przez tlum, byle do przodu, byle blizej linii startowej. Pociaga za soba kilku innych smialkow, ktorzy gdyby tylko mogli, przeskoczyliby ponad dachami samochodow stojacych przed nimi...
4, 3, 2, 1.. i wielka fala pojazdow, przy ogluszajacym akompaniamencie klaksonow, pokrzykiwan i poganiania sie nawzajem, rusza spod swiatel.

Prawo dzungli:
Kto pierwszy, ten lepszy.
Nigdy nie ufaj przeciwnikowi!
Nie zakladaj, ze kogos obchodza znaki drogowe i swiatla, a nawet policjanci kierujacy ruchem ulicznym (czesto tych policjantow tez nie obchodzi caly ten ruch uliczny, ktorym maja kierowac:) )



Zasada jest taka: Masz czym jezdzic? No to w droge! (a prawo jazdy, jesli go jeszcze nie masz, kupisz za rogiem:) )

3 komentarze:

  1. Droga Pani Autorko !
    Ciekawie opisuje Pani te raczej "folklorystyczne" strony Delhi. Ale czy w tej metropolii nie ma nowoczesnej dzielnicy, tak zw. city ? Chętnie bym poczytał o tym, czy zobaczył zdjęcia wieżowców o ile takie są w tym mieście. Serdecznie pozdrawiam życząc jak najwięcej, jak dotąd ciekawych, korespondencji - Mieczyk, Warwszawa

    OdpowiedzUsuń
  2. ja zamawiam jedno prawo jazdy. albo dwa, trzy... aaaaaaaaaaaaaaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. O 'city' sie postaram, chociaz moze byc trudno:) na razie Delhi tonie w blocie (bo zaczal sie monsun), a poza tym cale miasto(i 'city' i 'nie-city')jest rozkopane do granic mozliwosci i nie wiem juz czy to, co kiedys bylo 'city' jeszcze kiedys nim bedzie, czy moze bedzie jeszcze bardziej nowoczesne...? a to sie okaze na poczatku pazdziernika- wtedy zaczynaja sie Igrzyska Wspolnoty Narodow i do tego czasu Delhi podobno ma byc super nowoczesne i super piekne.. hmm..., coz na razie sie na to nie zanosi:) o igrzyskach tez napisze niedlugo slow pare.

    A jesli chodzi o prawo jazdy- nie ma sprawy!:) po starej znajomosci moze nawet lapowka bedzie mniejsza:)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń