niedziela, 1 sierpnia 2010

Pocztowki z Indii...

Zapamietane w ciele...

Przez dwie godziny zajec skaczemy, biegamy, wywijamy mieczami. Pot sie leje strumieniami. Doslownie. Koncowka lipca w Delhi. Nawet nie jest tak goraco, moze jakies 35 stopni, ale za to wilgotnosc powietrza chyba 100 % ;) I do tego 'power cut' (tak w Indiach zwa przerwe w dostawie pradu). Jedyna pociecha w gorace dni - wiatraki pod sufitem- przestaja dzialac zaraz po rozpoczeciu zajec. Ale nie oznacza to absolutnie, ze lekcja chhau sie nie odbedzie. Nie oznacza to takze, w zadnej mierze, ze zostaniemy potraktowani jakos ulgowo.







Na chhau wykonujemy codziennie (a ci wytrwali oraz ci, ktorzy nie maja nic innego do roboty przez caly bozy dzien- nawet dwa razy dziennie)zestaw tych samych cwiczen. Dobrze wykonane , w dobrym tempie z odpowiednia iloscia powtorzen, powinny zajac okolo 20 minut lekcji. Cialo zapamietuje te rozgrzewke bezblednie. Jest to o tyle wazne, ze wszystkie te cwiczenia wykorzystuje sie potem w podstawowych krokach, w dluzszych sekwencjach krokow tanecznych , wreszcie w choreografiach.
Nie wszyscy jednak maja ochote i zapal, by czekac az zacznie sie nauka choreografii... Cwiczenia i nauka techniki, powtarzane do znudzenia elementy... kto to przetrzyma?



Nasz nauczyciel z doswiadczenia wie, ze zazwyczaj po kilku miesiacach z grupy 10 osob zostaje jedna, moze dwie. Dlatego czasem dostosowuje sie sposob uczenia do wymagan grupy. Takie czasy... Niektorzy przychodza tu jak na 'ciekawsza forme aerobiku'.
Gdy guru dostrzeze w uczniu zainteresowanie tancem, pasje i oddanie, i dojdzie do wniosku, ze cos z tego mozna wykrzesac- wtedy bierze sprawy w swoje rece i decyduje kiedy kogo i czego uczyc.

Troszke odejde od chhau na chwilke: mam znajoma, Hinduske, ktora przychodzila kiedys na lekcje tanca odissi, do pewnego wielkiego guru, przez niemal pol roku, 4 razy w tygodniu. Zajecia trwaly 15 minut i odbywaly sie w przerwie miedzy zajeciami grup zaawansowanych. Przez te pol roku wykonywala kilka tych samych cwiczen, nawet nie krokow tanecznych. Po 6 miesiacach nauczyciel stwierdzil, ze wytrwalosc i zawzietosc uczennicy czas nagrodzic i przyjal ja do 'normalnej' grupy poczatkujacej, na 'normalne' lekcje.
To moze skrajny przypadek, ale na pewno nie odosobniony w Indiach.
Ciekawe jak skonczyloby sie stosowanie takiej metody na naszym, polskim gruncie...?;)

Nasz nauczyciel chhau, ktory prowadzil wiele warsztatow w Indiach i poza granicami kraju, obserwuje: "Na Zachodzie uczniowie potrzebuja czestych zmian i szybszych efektow pracy. Wy sie szybciej uczycie. Uczniowie w Indiach- wolniej".

Na zajeciach, na ktore uczeszczam w Indiach, rozni guru stosuja wobec swoich indyjskich i zagraniczych studentow zarowno metode nieskonczonej ilosci powtorzen danego kroku (cialo zapamietuje ruch i potrafi bezblednie go wykonac po jakims czasie, bez nadmiernego angazowania w to myslenia i zastanawiania sie nad przebiegiem ruchu i zmianami w ciele), jak i rozkladania danych krokow na czynniki pierwsze, tlumaczenia sobie jak pracuje w danym momencie kazda czesc ciala, i logicznego kontynuowania rozpoczetego ruchu. Kazda metoda jest dobra jesli prowadzi nas do celu:)

Jest jeszcze jedna rzecz: zapisywanie tanca. Ta metoda obca jest wielu Hindusom. Kiedys w ogole jej nie stosowano. Owszem, moze i zapisywano po krotce kolejnosc krokow, ale nikt nie skupial sie na tym, aby dany krok sam w sobie jakos zobrazowac, opisac.
My- zagranicznicy;)- mamy odruch do zapisywania wszystkiego w zeszytach (obserwuje to na zajeciach). Po lekcji siadamy i smarujemy na kartkach, rysujemy, wymyslamy znaczki, kropki, kreski. Kazda metoda (nawet amatorska) zapisu, jest dobra. Kazdy ma swoj kod, szyfruje choreografie tak, ze korzystanie z cudzych notatek czasem jest po prostu niemozliwe:)
Indyjscy nauczyciele coraz czesciej zachecaja swoich indyjskich studentow do prowadenia zeszytow. Czesto okazuje sie, ze takie notatki w razie zacmienia umyslu i ciala, ratuja nas z opresji (pewne jest, jak 2+2=4, ze jak zapomnisz co masz tanczyc, to oberwiesz od nauczyciela kijkiem do wystukiwania rytmu:))
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz