piątek, 1 października 2010

Pocztowki z Indii...

Werdykt i dobre samopoczucie Kalmadiego...

To dwie rozne sprawy, ale dzis bedzie o wszystkim po troszeczku. Taki misz-masz przedwyjazdowy. Bo wyjezdzam. Jesien bedzie w Polsce:)

Werdykt- zapadl wreszcie. W sprawie Ayodhyi. Wszyscy czekali z zapartym tchem, spodziewajac sie zamieszek, wybuchow, wszystkiego co mozliwe. Szkoly w wielu miejscowosciach pozamykane, policja i wojsko w gotowosci.. Na szczescie nic sie do tej pory nie wdarzylo, narod przyjal ze spokojem wyrok w sprawie "ziemia-meczet-swiatynia".
Sad Najwyzszy uznal, ze ziemia, na ktorej stoi dzis meczet jest miejscem narodzin Ramy (Ram Janmabhoomi), a sporny teren podzielic nalezy na 3 czesci: 1/3 dla muzulmanow (dla organizacji Sunni Wakf Board), 2/3 dla dwoch organizacji hunduistycznych (dla organizacji Nirmohi Akhara i Ram Lalla). Te trzy grupy byly de facto stronami w sporze.
Werdykt jest 'kompromisem'- czyli tak naprawde nie do konca satysfakcjonuje strony sporu; na pewno beda odwolania od wyroku. Najwiecej 'szumu' robia wokol wyroku politycy. Kazdy chce 'uszczknac' cos dla siebie i tak naprawde ze sprawy, ktora meczyla wszystkich przez tyle lat i wreszcie pojawila sie szansa na jej rozwiazanie, robi sie sprawa polityczna, ktora znow moze ciagnac sie w nieskonczonosc...
Dwaj starsi panowie: 90 letni muzulmanin Mohammad Hashim Ansari (reprezentujacy Sunni Wakf Board) i 82 letni hindus Mahant Bhaskar Das (z Nirmohi Akhara)spedzili kilkadziesiat lat walczac o jakies rozwiazanie w sprawie Babri Masjid. Dzis przyjmuja wyrok ze spokojem i akceptuja go. Najwazniejsze, zeby byl pokoj. Nie chca wiecej zamieszek, bezczeszczenia swietosci (czy to przez muzulmanow czy przez hinduistow). Ciesza sie, ze narod z takim spokojem przyjal werdykt sadu. Obawiaja sie tylko jatrzenia sprawy przez politykow...


A co tam u czarnobrodego Kalmadiego...? To ubostwiana ostatnio przez media postac. Nie ma dnia, nie ma godziny, by nie bylo go w telewizji, gazetach, doslownie wszedzie. Krazy tu stary jak swiat dowcip: wlaczam telewizor- Kalmadi, otwieram gazete- Kalmadi, radio- Kalmadi, az boje sie otwierac lodowke!
Moze malo juz smieszne, ale jak najbardziej prawdziwe;)
Kalmadi, przypomne, to ten od Commonwealth Games- Igrzysk Wspolnoty Narodow. Po wsystkich wpadkach (to jeszcze nie koniec, codziennie sa jakies nowe 'rewelacje') jest wciaz w swietnym humorze i twierdzi, ze w najblizszej przyszlosci w Delhi nalezy zorganizowac Igrzyska Olimpijskie. Zyczymy szczescia:)

Wiadomo juz, ze Commonwealth Games sie odbeda (chociaz do 3 pazdziernika jeszcze 2 dni- wszystko sie moze zmienic). Niewazne, ze zawalila sie kladka dla pieszych, laczaca parking ze stadioem J. Nehru. Co tam, ze zapadly sie w kilku miejscach ulice. Nic nie szkodzi, ze zawalil sie sufit na korytarzu w jednym z blokow mieszkalnych dla sportowcow. A juz zupelnie nie jest wazne, ze w apartamencie w wiosce olimpijskiej zawalilo sie lozko najbardziej znanego indyjskiego boksera- razem z bokserem;) usiadl i sie zawalilo;) Trzeba bylo nie siadac!

Drugi ulubiony dowcip mediow (tez moze malo smieszny): po wszystkich tych wpadkach Kalmadi chcial sie powiesic, ale... sufit sie zawalil.

Igrzyska sie odbeda, zawodnikom zyczymy samych zlotych medali, kibicom wielu wrazen, mieszkancom Delhi spokoju i cierpliwosci, a organizatorom tak dobrego samopoczucia jak do tej pory!

A jutro przypada 141 rocznica urodzin Mahatmy Gandhiego. W zwiazku z tym- dzien wolny od pracy!
.
foto: thehindu.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz